niedziela, 8 grudnia 2013

1. Nowy początek

- Harryy...ummm…. – poczułam jak ktoś mną szarpie.
- Hej ty śpiąca erotomanko! Wstawaj, za półtorej godziny mamy samolot do Ameryki! – otworzyłam lekko jedno oko, a po chwili drugie. Promienie słoneczne, które rozświetlały cały mój pokój, oślepiły mój wzrok. Odwróciłam lekko głowę i obok siebie zauważyłam śmiejącą się Caroline.
- Daj mi jeszcze pięć minutek… - przytuliłam się bardziej do puchowej poduszki.
- Ale mnie wkurzasz! Tak na marginesie Stell, nadal masz o nim sny? – zaczęła mnie pukać łokciem w żebro.
                Nic nie odpowiedziałam. Było mi głupio, że męczyły mnie jeszcze sny o nim.  Kto by pomyślał, że moja pierwsza miłość będzie trwała tak długo.
                Sturlałam się z mojego wygodnego łóżka i weszłam chwiejnym krokiem do toalety.
Poranny prysznic dobrze zrobił dla mojego ciała. Chłodna woda orzeźwiła całe moje ciało.
Spojrzałam w lusterko. Moje piwne oczy błyszczały na samą myśl, że jeszcze dzisiaj po czterech latach go zobaczę. Byłam ciekawa jak wygląda, jak się zachowuje, jak je, jak sypia. Czy nadal żywi do mnie urazę? Telewizja nie oddawała niczego. Oglądałam każdy program z nim i za każdym razem miał tą samą minę. Obojętną.
                Wyszczotkowałam szybko zęby i zaczęłam suszyć moje długie do pasa loki, które zaczęły mnie denerwować. Ciągle poplątane, ale nad wyraz seksowne. Ehsz…
                Uszykowana zbiegłam drewnianymi schodami na dół.
Carl rozmawiała z moimi rodzicami w kuchni. Dokładnie nie słyszałam, o czym rozmawiali, ale domyśliłam się, że o mnie.
- Chyba czas się pożegnać? – oznajmiłam oddając walizki taksówkarzowi, który czekał już przed drzwiami mojego rodzinnego domu.  
- Ah, no tak. Nie sprawiaj kłopotów Louisowi, zrozumiałaś? – ostrzegła mnie matka całując w policzek.
- Chyba Harremu… - dodał szybko ojciec.
Przytuliłam ich.
- Mam już prawie dziewiętnaście lat. Jestem dorosła. – wyskoczyłam szybko.
- Mam taką nadzieję. Powodzenia w redakcji. – powiedziała rodzicielka.
- Do zobaczenia za parę miesięcy! – pomachałam im przed wejściem do auta. Było mi żal ich opuszczać, ale z drugiej strony nie mogłam się doczekać przyjazdu do nowego miejsca. Ujrzenia jego.

***
(Louis)

Cały dzień byłem spięty. Może, dlatego że dzisiaj przyjeżdża Stella. Najgorsze było to, że gdy dowiedział się o tym Harry zaczął się dziwnie zachowywać. Nie miał w ogóle nastroju. Był spięty i nocami pił. Jak by się czegoś obawiał.
                Jeszcze nie dawno starał się o Alexis. Wysyłał jej kwiaty, czekoladki, pisał piosenki. Teraz cisza. Wszyscy wiedzieliśmy, że ją nadal kocha. Kto by pomyślał, że przez Stelle będzie tak teraz to wszystko przeżywał.
                Szliśmy właśnie korytarzem, kiedy dostałem wiadomość od mojej kochanej siostrzyczki.

             Zatrzymałem się i spojrzałem na Hazze, który szedł pewnym krokiem naprzeciwko mnie.
- Hej Harry…
- Co? – spytał stanowczym głosem.
- Em… No, bo Stell przyjeżdża i no wiesz… Zostaje na jakiś czas z nami w hotelu. Nie masz nic przeciwko? – zielonooki odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Rób, co chcesz. – jego zielone tęczówki kapały złością. Można było to wyczuć z daleka.
- Idziesz się napić? – zapytał Niall.
- Muszę pojechać po dziewczyny. A właśnie Zayn! Caroline jedzie z nią. – mruknąłem porozumiewawczo do chłopaków. 
Odwrócił się i bezinteresownie powiedział:
- To dobrze. – strugał teraz stalowego gościa, ale każdy wiedział, co powiedział jakiś czas temu. Powiedział, że gdyby była ona starsza, brałby się za nią.
- Wyślij po nich kierowcę i chodź na jednego. – nalegał. Zgodziłem się.

***
(Stella)

- Ale tu ślicznie! – podbiegłam szybko do wielkiego okna na lotnisku. Noc dodawała wiele atrakcji temu zaczarowanemu światu.
- Nie ukrywam… Ale wypas! – zaczęłyśmy skakać.
W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam kierowcę naszych ulubieńców.
- Oh… Panie John!  - uścisnęłam go. Jako mała dziewczynka zawsze lubiłam z nim rozmawiać o głupotach.
- Mała Stell, jak ty wyrosłaś! – odwzajemnił gest. Po tych czterech latach miał większy zarost, ale nadal był tym eleganckim mężczyzną w średnim wieku.
                Przed lotniskiem czekała czarna limuzyna. Wiśnia cała oszołomiona zaczęła wyglądać przez okno, a ja myślałam jak tu się spojrzeć mężczyźnie, któremu zepsułam życie w oczy.

***
(Harry)

Siedziałem z chłopakami i piliśmy whisky, kiedy na korytarzy dobiegł dziwny hałas.Wszyscy wstaliśmy, jednak mnie coś powstrzymywało. Stałem jak słup w jednym miejscu. Kiedy otworzyły się drzwi ujrzałem w nich dziewczynę. Była przepiękna, jednakże, gdy spojrzałem w jej piwne oczy wszystko sobie przypomniałem. To była Stella. Ta Stella z burzą loków i która zepsuła mi moje szczęście z Alexis.








---------------------------------------------------------------------------------
Jak się podobało? Następna notka za tydzień :)
 

11 komentarzy:

  1. Wspaniałe.
    Trochę długo musze czekać, ale warto ;>>

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział ;)
    ciekawa jestem, jak przebiegnie ich rozmowa.
    w sumie, o ile przebiegnie XD
    czemu, aż tydzień? :c
    czekam na next :3
    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG *________* rozdział świetny, serio ♥ Cudnie piszesz nie mogę się doczekać następnej notki :* weny życzę i pozdrawiam :) Louis ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie rozwija się akcja i w ogóle, ale jak piszesz to przeczytaj jeszcze i raz bo czasami trafiają ci się błędy i w ogóle. Oczywiście rozdział jest świetny, ale staraj się robić mniej błędów :) Rzecz jasna i nawet ja nie piszę idealnie. :*

    http://i-hate-world-i-hate-him.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa !! Zaczynam czytac :*** wciagnelo mnie jak tornado ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. umcumcumc szczerze ? ZAJEBISTE ^^ ♥ !

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebiste ide czytać dalej

    OdpowiedzUsuń