- Zatrzymaj się! – serce prawie wyrwało się z mojej piersi, kiedy usłyszałam głos Harr’ego z tyłu za mną. Odwróciłam się i mocno zacisnęłam oczy, kiedy zjawił się tuż przede mną.
- Co się stało? – zmarszczyłam brwi, a w jego
oczach błysnął ból. Opuściłam głowę, bo nie mogłam na to dłużej patrzeć.
Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- Dlaczego… nawet nie wiem, co mam powiedzieć. –
szepnął ledwie łapiąc oddech.
Poczułam przeszywający mnie ból, za każdym razem,
kiedy słyszałam jego ciężki oddech blisko mojej twarzy. Jednego, czego w tym
wszystkim nie rozumiałam to jego nagła zmiana. Chcę dać mu spokój, on kocha
nadal Alexis, a robi mi sceny.
- Spójrz na mnie i powiedź, że nie chcesz mieć ze
mną nic wspólnego. – jego ciepła, duża dłoń powędrowała do mojego policzka.
Jego wzrok… Miał w sobie coś, co nie dawało mi racjonalnie myśleć.
- Chyba to.. już przerabialiśmy. – intensywność w
jego pełnych strachu oczach przeszedł mnie na wylot.
- Powiedź to, a zniknę. Tylko to powiedź. – powiedział
pełnym rozpaczy głosem.
Mój przerywany oddech ugrzązł mi w gardle. Drugi raz
nie dam rady, ale muszę się do tego zmusić.
- Nie możesz tego powiedzieć, bo tak nie jest. Nie
chcesz żebym odszedł. – poczułam, jak jego loki łaskoczą mój policzek.
Niechętnie odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość. Spojrzałam w jego
zielone brylanty i przełknęłam ciężko ślinę.
- Zakończmy to. – zacisnął mocno pięść i zaczął iść
w stronę windy.
***
(Caroline)
(Caroline)
Chodziłam w tą i z powrotem. Zaczęłam bać się, że
coś jej się stało. Spojrzałam na zegarek, który właśnie wybił północ. Dzwoniłam,
co chwilę do niej, ale nie odbierała.
Urwę jej nogi, jak zaraz nie przyjdzie.Zabrałam kurtkę i wyszłam z apartamentu, gdy nagle wpadłam na opierającą się o ścianę Stelle, chowającą twarz w roztrzęsionych dłoniach.
Wiedziałam, że ten beznadziejny Louis musiał jej
coś takiego powiedzieć, że ją to skrzywdziło.
Stella jest bardzo wrażliwa i szybko można ją zranić.
Podbiegłam do przyjaciółki, objęłam ramieniem i
zaprowadziłam do jej pokoju.
Jest taka uparta! Nawet nie wiem, jak mam jej
pomóc.
- Stella, lepiej ci będzie jak mi powiesz.
Obiecuje, że nic z tym nie zrobię. – usiadła na skraju łóżka, a z jej
czekoladowych oczu spływały krople słonej cieczy. Jeszcze chwila i sama się tu
rozpłaczę.
- Bo wiesz.. – zaczęła cicho łkając.
- Dowiedziałam się, że Harry chciał przeze mnie
się zabić i musiałam zerwać z nim kontakt. –wybuchła płaczem. Jebany debil! Wiedziałam,
że to jego sprawka.
Przytuliłam ją tak mocno, jak można było sobie to wyobrazić.
Chętnie bym zrobiła temu wyrodnemu braciszkowi awanturę,
ale obiecałam Stell.
***
Dźwięk dzwoniącej komórki nie dawał mi w spokoju
rozkoszować się tym wygodnym nad zwyczaj łóżkiem. Otworzyłam lekko oczy i już
namacalnie zaczęłam szukać urządzenia na szafce nocnej obok łóżka.
- Czego?! – rzuciłam ze złością.
- Mam dla ciebie wszystkie dokumenty. Przyjdź do
mojego apartamentu. Staraj się zachowywać normalnie.. przy nim. – westchnęłam ciężko.
Im szybciej to wszystko załatwię tym lepiej.
- Zaraz przyjdę. – rozłączyłam się i podniosłam
się lekko na łokciach. Przez głowę przelatywało mi setki myśli. Wczorajsza
sytuacja trochę mnie wykończyła psychicznie i fizycznie.
Odgarnęłam niesforne loki z twarzy i ruszyłam
bosymi stopami do łazienki. Spojrzałam na moją twarz w odbiciu. Wyglądałam
koszmarnie! Szybko przemyłam ją dużą ilością wody i starannie wytarłam.
- Już wstałaś? Jak się czujesz? – spytała mnie
Carl podając gorącą czekoladę w progu pokoju.
- Szczerze? Jestem padnięta. – westchnęłam i
wzięłam łyka gorącego trunku, który przelał się przez moje gardło.
- Co będziesz teraz robiła? Może przejdziemy się na
zakupy? – zauważyłam troskę w jej oczach. Jak ja ją kocham.
- Niee, dzisiaj czeka nas przeprowadzka. Muszę iść
do Louisa po klucze do nowego hotelu. Przepraszam, że ci nie powiedziałam.
- Może to i lepiej? Może szybciej o nim zapomnisz.
– przytuliła mnie ostrożnie żebym nie wylała gorącego płynu.
Pomogła mi
się trochę ogarnąć i już po chwili stałam przed drzwiami apartamentu chłopaków.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. Przed
nimi pojawił się uśmiechnięty Naill.
Bardzo go lubiłam. To jedyny chłopak, który zawsze
potrafi wyluzować.
- Cześć Stella! – uścisnął mnie i zaprosił do
środka.
- Um.. Cześć. – nagle zza rogu pomieszczenia
wyłonił się Hazz. Jego wzrok przyprawił mnie o dreszcze. Zajął miejsce na
skórzanym fotelu.
- Chciałam się z wami pożegnać, będę mieszkała w
innym hotelu. – Styles zacisnął szczękę i
zmarszczył brwi, po czym wyszedł z salonu tak szybko jak do niego wszedł
zostawiając mnie samą z Naill’em i Liamem.
- A jemu, co się stało? – zapytał zaskoczony Liam.
- Usiądź. – zrobiłam tak jak mi polecił.
- Słyszałem, że jak byłaś mała to grałaś na
pianinie. – zaczął konwersacje.
- Ah, tak. To było dawno. – uśmiechnęłam się przyjaźnie
wracając do wspomnień.
- Skąd o tym wiecie? – spytałam z ciekawością.
Pewnie im powiedział Louis.
- Harry nam powiedział. – co?!
- Ummm.. – przegryzłam nerwowo dolną wargę.
Nagle poczułam blondyna dłoń jak mnie szarpię i
ciągnie do instrumentu.
- Zagraj, proszę! Na pewno coś zapamiętałaś. –
wariat!
- Nie potrafię już grać… - westchnęłam
przejeżdżając zgrabnie opuszkami palców po klawiszach.
- Nie prawda, nie wierzę. – odparł Liam.
Wiedziałam, że przegram. Usiadłam i zaczęłam
przypominać sobie nuty jakieś piosenki. Delikatne ruchy moich dłoni szybko
wczuły się w klimat. Zamknęłam oczy i zatraciłam się temu dźwięku.
***
(Louis)
Zabrałem z sypialni dokumenty dla Stell. Wszedłem
do kuchni i nie dowierzałem. W tle słychać było dźwięk fortepianu i znajomą
piosenkę. Ale nie to mnie zaskoczyło.
W progu stał Harry opierając się o futrynę i spoglądał na Stelle takimi oczami, że…
W progu stał Harry opierając się o futrynę i spoglądał na Stelle takimi oczami, że…
Czy to może oznaczać, że on… może coś do niej
jednak czuć?! – przełknąłem ciężko ślinę.
Niee.. On
kocha Alexis.
~ jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz ;)