JEŚLI CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ. NIE ZABIERA DUŻO CZASU A MOTYWUJĘ DO DALSZEJ PRACY :)
Stella POV:
Wparowałam do pokoju gdzie nocowałam z Lolą. Ze szlochem zbierałam ubrania i wkładałam do torby. Trzęsłam się i
czułam, że rozlatuje się na drobne kawałeczki. Jak mogłam tak lekkomyślnie do
tego wszystkiego podejść?! Przecież to było do przewidzenia.
Pieprzone serce!
- Hej! Co się dzieje? – usłyszałam głos blondyny,
kiedy pakowałam ostatnie rzeczy.
- Pa…pakuje się. Poproszę Louisa żeby mi załatwił
bilet na samolot. Lecę do domu. – usiadłam i schowałam twarz w dłonie. – nienawidzę
siebie… jego… Pieprzone życie!
- Uspokój się i powiedź mi, co się stało.. – objęła
mnie i delikatnie pogłaskała po głowie.
- No bo… ten… on.. i ja… - nie potrafiłam się
wysłowić. Ta ogromna gula niemal podeszła mi pod samo gardło. Co to ma, do
cholery, być?!
- Powoli… poczekamy chwilę i powiesz.
Harry POV:
Zaniemówiłem. Czy ona jest zdrowa psychicznie? Nie, już to udowodniła, ale jak może mnie tak szantażować?!
- Ty mnie szantażujesz? – zapytałem marszcząc
brwi. Mimo, iż byłem z nią to i tak
kochałem Stelle. Nie chce być z Alexis. Teraz to wiem…- Ja Alexis… ja.. kocham.. – zacząłem.
- Wiem, że kochasz tą smarkule. Wiem o tym.
Wszystkiego dowiedziałam się z pieprzonego brukowca. – otworzyłem szerzej oczy.
- Jakiego brukowca? Piszą o mnie i o Stelli w
gazetach?! – wstałem i złapałem się za głowę. Daliśmy się przyłapać. Setki
pytań zaczęło chodzić po mojej głowie, co teraz będzie?! Co ze Stellą?!
- Myślałeś, że wasz chory romans nie ujrzy światła
dziennego? Przecież jesteśmy sławni, Harry. Oni tylko czyhają na skandal. Na
szczęście wybroniłam nas z tego kryzysu. – w końcu na nią spojrzałem.
- Jakiego kryzysu? Alexis ja już nie chce z tobą
być. Nie obchodzi mnie, co tam, kurwa, piszą. Dobrze wiesz, że to wszystko to
jakaś pieprzona gra. Nie potrafię być już z tobą, zrozum. – w końcu
powiedziałem wszystko. Pierwszy raz czuję się dobrze.
- Co?! Chcesz mnie zostawić?! Po moim trupie,
Harry! Po naszym! Harry jestem w ciąży! Nie możesz mnie teraz zostawić! To jest
twoje dziecko, Harry! – wykrzyczała mi prosto w oczy. Jak to… w ciąży… tylko
nie to…
- Jak to… w ciąży? Jak to? Przecież… my… tylko raz…
- próbowałem jakoś sobie to poukładać w głowie.
- O jeden raz za mało… Jestem z tobą w ciąży, czy
ci się to podoba czy nie… - usiadła na łóżku i złożyła ręce jak rozkapryszony bachor,
kiedy ja przechodziłem wewnętrzną bójkę.
- I wiedząc o tym wzięłaś pieprzone leki?! Jak
możesz być taka bezmyślna?!
- To były leki nasenne, nie wiedziałam, że tak
zadziałają.
- To chyba jakiś koszmar…
- Koszmar?! To, że będziesz miał dziecko jest
koszmarem?! Nie możesz mnie teraz dla niej zostawić! Nie możesz, rozumiesz?!
- wrzeszczała, a ja starałem się ją
uspokoić.
Nagle
do pomieszczenia wpadły pielęgniarki. Ogarnęła mną panika, kiedy dziewczyna
wyrwała ze swojej ręki welfron. Jej krew zaczęła sączyć z ręki. Tak bardzo
zacząłem się o nią bać, że moje słowa same wypływały z moich ust.
- Alexis, obiecuje! Obiecuję, że cię dla niej nie zostawię, proszę…
- jeszcze nigdy nie byłem tak wzburzony
i zmartwiony jednocześnie. Nie mogłem nawet zapanować nad sobą. To, co ona ze
mną wyprawia jest nienormalne. Jeszcze dziecko?! Z nią?! To niedorzeczne.
- Panie Styles, proszę poczekać na korytarzu. –
oznajmiła mi starsza kobieta z fartuchem. To jakiś horror.
Stella POV:
- Zachował się jak dupek… - wiedziałam, że mnie poprze.
–ale… wiesz… z drugiej strony to także wiele wyjaśnia. – dodała po chwili.
- Co takiego? – spojrzałam na nią.
- Skoro powiedział, że cię kocha to musi być
prawda. Harry jest chłopakiem, który nie bawi się uczuciami, chyba. Pamiętam, kiedy zakochał się w Alexis. Bał się jej powiedzieć o tym,
jednakże jego miłość do niej i do ciebie bardzo się różną. On czuje potrzebę
bycia przy niej, czuje się za nią odpowiedzialny. Wiesz pierwsza dziewczyna. Do
ciebie chęć bycia szczęśliwym. Myślę, że ty go bardziej przyciągasz. Sam kiedyś
stwierdził po pijaku, że dobrze mu z nią, bo dobrze się pieprzy. Ale seks to
nic, jeśli nie ma w tym uczucia.
- Ale jednak zostawił mnie… dla niej.. – zwiesiłam
głowę.
- Bo czuje się za nią odpowiedzialny. My dobrze
wiemy, że ta suka jest przebiegła jak lis. Niestety on jest zbyt naiwny. Ma za
dobre serce. Musimy mu przemówić do rozsądku.
Stella, jeśli teraz wyjedziesz.. możesz go stracić…, na zawsze..
W
pewnym momencie drzwi się otworzyły z trzaskiem. Nie wierzyłam, w nich stał
rozwścieczony Louis trzymając stertę gazet.
- Cześć siostrzyczko. Chciałaś być cerebrytką to
zobacz na to. – rzucił mi przed nogi czasopisma. Na pierwszej stronie byłam ja
i Harry. Jak się przytulamy w deszczu.
To chyba mój najgorszy dzień w życiu.
- Ja mogę… się wytłumaczyć!
- Przestań pieprzyć już, dobra? Alexis jest w
szpitalu, podobno przedawkowała leki i..
- Louis, dobrze wiemy jaka ona jest przebiegła.
Może daj szanse.. – wtrąciła się
blondyna w ratowaniu mnie.
- Lola, czy ty się słyszysz? Wiesz, co się stało
jak ona się wtrąciła. Omal nie odebrał sobie życia! Tutaj nie jest ważne nasze
szczęście, ale mamy mnóstwo fanów! Myślisz, że jak Harremu się, nie daj Boże,
stanie to co? Co my do cholery zrobimy?! Jesteśmy także odpowiedzialni za
naszych fanów! – po policzku poleciała mi łza. To nie miało się tak skończyć…
- To wolisz żeby był z tą suką?! Dobrze wiemy, że
ona go zdradza! – warknęła.
- To nie nasza sprawa… - odezwał się. Śmieszny…
- Może
twoja nie, ale moja na pewno. Obiecuję, że go nie zranię! Ona, to Alexis go ciągnie
do grobu. Ona go niszczy! On, kiedy jest przy mnie… Ja… Kocham go i nie pozwolę
mu z nią być, zrozumiałeś?! – chłopak podszedł do mnie i wymierzył mi
siarczystego policzka.
- Nie pozwolę wam na to. Nie będziesz z moim przyjacielem, słyszałaś?!
- Zdurniałeś, debilu?! Wypowiadam ci wojnę
Tomlinson! Pomogę im być razem, czy ci się to podoba, czy nie! – złapała mnie
za rękę dziewczyna i zaczęła prowadzić do wyjścia.
- Nie bądź śmieszna, Lola. Jesteś tu tylko
stylistką. – oznajmił z tym kurewskim uśmieszkiem psychopaty.
- Nie, nie byłam. Myślałam, że się przyjaźnimy. Ja…
dla mnie Louis jesteś kimś, kogo od dawna kocham. – wyszliśmy zostawiając go
sparaliżowanego. Na jego twarzy wymalowany był szok. No nie dziwię się. Lola go
kocha?! Od kiedy?! jak?!
- Nie martw się. Nie muszę być ich stylistką.