JEŚLI CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ. NIE ZABIERA DUŻO CZASU A MOTYWUJĘ DO DALSZEJ PRACY :)
**Trzy dni później**
Stella POV:
To
dziwne. Jest taki jeden dzień w roku, kiedy budzisz się o rok starsza. Ty się
zmieniasz, a twoja codzienność stoi w miejscu. Czujesz jak byś od lat się nie
zmieniał. Twoje życie codzienne jest takie samo, uczucia się nie zmieniają
tylko twój wygląd przemija jak poranna mgła.
Dzisiejszego ranka obudziłam się, jako dziewiętnastoletnia
dziewczyna nadal z tymi samymi marzeniami. Nadal marzyłam o nim… Moje życie nie
zmieniło się tak jak myślałam. Może powinnam coś w nim zmienić?
Wstałam
z łóżka i powędrowałam do łazienki. Dzisiaj mam zamiar siedzieć w domu i rozkoszować się sofą, ogromnym kubkiem lodów i filmami o miłości. Taki jest mój plan na
dziś.
Rozebrałam
się i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Moja noga powędrowała na brodzik i chwilę
później moje ciało utuliła ciepła woda. Sięgnęłam po ulubiony płyn i
wcisnęłam go na moją dłoń, po czym nałożyłam na przemoknięte włosy. Delikatnie
zaczęłam pocierać palcami o skórę głowy. Pomimo tego jak bardzo starałam się nie myśleć
o Harrym zawsze jakoś przedzierał się przez moją głowę. Nie! Nie mogę o nim
teraz myśleć. Od trzech dni się nie odzywał. Nie…
Wyszłam z łazienki
owinięta jedynie szlafrokiem. Dobrze, że już jesteśmy w Londynie. Nienawidzę
tych pokoi hotelowych. Wszystko, prócz hoteli…
Weszłam do kuchni i
usiadłam przy wysepce. Oparłam głowę o
swoje splecione na niej dłonie. Mam urodziny, powinnam się cieszyć, więc
dlaczego chce mi się płakać? Dlaczego umieram wewnętrznie? Westchnęłam.
Lola POV:
Chciałam zrobić niespodziankę dla Stelli i wcześnie
wstałam, by przygotować tort. Jeszcze zanim wstała był on zrobiony. Nie
jestem jakąś tam wykwalifikowaną kucharką, czy cukiernikiem, czy innym takim. Liczy
się gest, nie?
Specjalnie,
kiedy było już wszystko gotowe posprzątałam żeby nic nie widziała, że było
robione i zaniosłam tort do swojego pokoju. Gdy usłyszałam krzątaninę po kuchni
od razu domyśliłam się, że to Stell. Ucieszona zabrałam z półki tort i ruszyłam
do dziewczyny, ale to jaką ją spotkałam aż zakuło moje serce.
Była taka… smutna i bez życia. Jak się ma urodziny
powinno się chodzić w skowronkach, a ona
wyglądała jak by uszło z niej życie. Zabije tego Harrego.
Po
cichu wycofałam się z pomieszczenia i wpadłam do siebie do pokoju. Od razu
wykręciłam numer do tego dupka. Niestety nie odbierał. Powyrywam mu nogi przy
samej dupie.
Nie mając innego wyjścia musiałam zadzwonić do
tego imbecyla, co mnie zwolnił.
- Hallo..
– odezwał się. Nie, burknął.
- Nie miałam wcale ochoty do ciebie dzwonić, ale
twoja siostra ma urodziny i myślę o tym, żeby zorganizować jakąś popijawę. Nie
musisz się godzić.
- Skoro nie
muszę się godzić to po co dzwonisz? – znowu to oschłe gadanie.
- Dobra, kurwa. Nie pracujemy
razem, ale to nie znaczy, że..
- Spotkajmy
się. Omówimy to… - wystrzelił nagle.
- Co?
- Spotkajmy
się. Muszę z tobą porozmawiać. – chyba se jaja robi.
- My mamy o czym gadać? Jeszcze mamy? Dziwne, bo
jakoś parę dni temu miałeś ochotę mnie zabić.
- Przestań i
umów się ze mną. – powiedział z troską, albo dobrze gra.
- Dobraaa… gdzie? – zaraz serce mi pęknie z
radości.
- Za
godzinę? Tam gdzie zawsze? – znowu ta kawiarnia gdzie go wszyscy znają, o
ludzie..
- Nie możemy iść gdzieś indziej? Mam dosyć znowu
tych fotografów.- bo taka racja. Ciągle robią zdjęcia i każą ci gdzie masz
patrzeć. Hahaha, po moim trupie. Nie będą mi mówić, co mam robić.
- Kawiarenka
na rogu? Tam gdzie kiedyś pracowałaś? – Wooow i nawet pamięta gdzie pracowałam.
- Nie mam nic przeciwko, do zobaczenia. – to chyba
sen. Chciało mi się wyć ze szczęścia, jak bym była nastolatką. Boże Lol…
Stella POV:
Chyba czas
się ubrać. Wstałam z miejsca i powędrowałam do mojej szafy. Dziwne, że jeszcze nie
ma Loli. Pewnie ma inne rzeczy do roboty niż siedzenie ze mną.
Wyjęłam niebieskie rurki i ciemną koszulę w kratę.
Nie będę się jakoś specjalnie stroić. Dla mnie to normalny dzień tyle, że
kończę kolejne lata.
W
chwili, kiedy wyszłam na korytarz zauważyłam jak blondyna pośpiesznie zarzuca
na siebie kremową kurtkę.
- Hej, coś się stało? – zapytałam.
- Nie, oczywiście, że nie. Nie długo będę. –
podbiegła do mnie i pocałowała w czubek głowy. Coś musiało się stać, ale nie
będę jej zatrzymywać.
Po
chwili zostałam sama w tym ogromnym jak dla mnie domu. Co mogłabym tu zrobić?
Wzięłam się za sprzątanie. Włączyłam radio, a w nim usłyszałam piosenkę chłopaków More Than This
Wzięłam się za sprzątanie. Włączyłam radio, a w nim usłyszałam piosenkę chłopaków More Than This
Kocham tą piosenkę. Jest taka.. nie, nie mogę tego
opisać słowami. W skrócie jest przepiękna.
Kiedy
już posprzątałam rozłożyłam się na wygodniej sofie i włączyłam TV. Pomyślałam-
same nudy. Ale, kiedy miałam go wyłączyć zauważyłam wywiad z Harrym z przed
paru dni. Oczywiście złapali go, kiedy wychodził ze szpitala.
- Powiesz
nam coś więcej o tej dziewczynie, z którą byłeś widziany ostatniej nocy? Podobno
byliście cali przemoczeni. Co z Alexis? Czy to już koniec? Słyszeliśmy, że jest
tutaj w szpitalu, to prawda? – setki pytań. Nie ogarniam.
- Proszę mi
dać spokój. Odpowiem na wasze pytania za dwa tygodnie na konferencji prasowej.
Będziemy ogłaszać naszą trasę koncertową, więc odpowiem również na część
waszych pytań. Teraz proszę mnie puścić. – nie! A jeśli chce im powiedzieć
i mnie?! Jak to wyjaśnić. Jezuu!
Złapałam
za telefon i wykręciłam do niego numer. Oczywiście poczta głosowa. Nie no, po
prostu super.
Może zapominali o moich urodzinach. Położyłam się
znów na sofie i zamknęłam oczy, nienawidzę takiego dnia.
Kiedy
się obudziłam usłyszałam dziwne szepty w przedpokoju. Wstałam i oczywiście
musiałam sprawdzić, o co chodzi.
- Caroline? Jak ja Cię dawno nie widziałam! –
rzuciłam się w jej ramiona.
- Przepraszam. Szykuj się . – spojrzałam na nią
zdezorientowana.
- Co? Po co?
- Idziemy na imprezę. – zaczęła mnie popychać w
stronę mojego pokoju.
Czuję, że to będzie długi dzień.
Harry POV:
- Nigdzie nie idziesz!- darła się już z drugiego
korytarza.
- Przestań… Mam prawo decydować o sobie, Alexis. –
zasunąłem kurtkę i zacząłem pakować do kieszeni telefon. Myślę, czy go może
zostawić. Idę na imprezę i z telefonem? Włożyłem go do szafki z ubraniami. Był
wyłączony, więc jeszcze lepiej dla mnie.
- Pewnie chcesz mnie zdradzić z tą dziwką-Stellą.
Jestem tego pewna!
- Możesz nie urządzać mi tych beznadziejnych kłótni?
Zawsze możesz jechać ze mną. Uparłaś się, że nie chcesz, więc nie jedź. Zadzwoń
po koleżanki. – powiedziałem, kiedy spojrzałem po raz ostatni w swoje odbicie.
- No jasne, a ty będziesz mnie zdradzał!
- Kobieto, na jakim ty świecie żyjesz?! Możesz
przestać?! Nie będzie mnie na noc. Nocuje u Louisa. – pocałowałem jej policzek
i wyszedłem w końcu z tego koszmaru. Od czterech dni nic nie słyszę tylko: Alexis.
Za każdym razem, kiedy mówię jej koniec ona coś wymyśla. Szkoda, że wpadliśmy.
Gdzie ja miałem mózg?
Przed
hotelem stał już samochód. Gdyby nie pomoc moich ochroniarzy nie wyszedłbym
stamtąd. Kocham moich fanów, ale to życie czasem bywa na serio ciężkie. Nikt
nie widzi cię jako normalnego człowieka tylko, jako gwiazdę z milionami na
koncie.
Miałem
się spotkać ze wszystkimi w najlepszym klubie w mieście. Dzisiaj przyjeżdża
jakiś sławny didżej. W klubie będzie dużo osób i mnóstwo ochrony, więc żaden
paparazzi się nie przeciśnie. Dla mnie są to same plusy. Mogę spędzić ze Stellą
dużo czasu i nie muszę się bać, że nas zobaczą.
Kiedy
już wszedłem na górę, do specjalnej ,,loży’’ zauważyłem ją. Była przepiękna.
Jej czarne włosy były spięte, a czerwona sukienka
dokładnie opinała jej ciało. Czułem jak moje serce przyśpiesza, gdy jej oczy
spotkały moje.
To było coś nie do opisania.
Stella POV:
Przyszedł.
Był nadal moim marzeniem,
westchnieniem. To nie jest coś, co mogłabym opisać słowami. Był nieziemski.
- Witaj piękna. – jego wzrok wręcz mnie palił.
Oddychałam z pozoru spokojnie, ale moje ciało nie reagowało jak chciałam. Moje
nogi zaczęły się trząść, dobrze że były pod stołem.
- Myślałem, że nie przyjdziesz.. – odezwał się Louis.
No czego się już burzysz?!
- Przyszedłem, chyba że Stella nie chce żebym tu był to wyjdę.
- Nie, możesz zostać. – za szybko się poddaje.
Stella, pamiętasz co było w hotelu?
Wypiłam dwie szklanki piwa i wstałam.
- Idziemy się zabawić? Ile można tu siedzieć? –
powiedziałam, nie chce mi się tu siedzieć. W końcu jesteśmy na imprezie.
- Wy idźcie, a ja zamienię tylko słówko z Harrym. –
o jenyyy…
- Tylko się nie bijcie. – ostrzegła przed zejściem
na dół Lola.
Następny
rozdział niebawem.
Nie mam siły.
Ledwo żyję O,o
Jeszcze szkoła
od poniedziałku… Fajnie spędzę
swoje urodziny
>.<